wtorek, 19 maja 2015

Natrętny fotograf

Moja najlepsza przyjaciółka niedawno wyszła za mąż. Przygotowania do bajkowego wymarzonego wesela trwały prawie dwa lata. Wszystko było tak jak pragnęła, do żadnego szczegółu nie mogłabym się przyczepić, ale.... No właśnie jest jedno ale. Zauważyłam to dopiero w domu weselnym.
Zacznę od tego, ze bardzo nie lubię być fotografowana, mam wrażenie, ze na zdjęciach wyglądam bardzo źle i modlę się, żeby tak było tylko na zdjęciach.

Przyjechaliśmy do przepięknego domu weselnego, z wielkim parkingiem, ogrodem, placem zabaw dla dzieci. W środku było jeszcze lepiej. Wystrój bogaty ale elegancki, nic nie było przesadzone, według mnie było tam pięknie, atmosfera bajkowa.

Zasiedliśmy do stołu, podano nam pierwsze danie, bardzo apetycznie wyglądające, gdy właśnie wkładałam je do ust oślepił mnie błysk aparatu fotograficznego. Pomyślałam: no cudownie nie dosyć, ze zazwyczaj źle wyglądam na zdjęciach to jeszcze teraz uchwycono mnie jak wkładam coś do ust.



Nie chciałam sobie tym zaprzątać umysłu i psuć zabawy dlatego kontynuowałam pierwsze danie zastanawiając się co mnie zaskoczy i czego się napiję z moimi przesympatycznymi sąsiadami ze stolika.

Niestety w ciągu 15 następnych minut fotograf zdążył jeszcze kilka razy popsuć mi humor. Na tym weselu było 100 osób, a on biegał wokół sali jak oszalały i nie dawał nam spokoju. Podniosłam kieliszek do ust fota, wstaje do toalety, fota, namierzam przystojnego kelnera, fota, wychodzę na papierosa - tam on z aparatem. 


Nie mogłam sobie przypomnieć czy to ja zasugerowałam mojej przyjaciółce fotograf ślub Białystok, który oferuje fotoreportaż ślubny, ale wiem na pewno, że na moim weselu czegoś takiego nie będzie. Oczywiście rozumiem, ze młodej parze zależy na tak szczegółowej pamiątce, ale ja czułam się osaczona, nie mogłam się rozluźnić i bawić tak dobrze jak to było możliwe w tych okolicznościach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz