środa, 26 sierpnia 2015

Małe i duże katastrofy

W świecie, gdzie podróż umożliwiają nam samochody, pociągi, autobusy i samoloty, często zapominamy o zwiększonym prawdopodobieństwie wystąpienia wypadku. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, ze wybierając się w drogę może ucierpieć. Oczywiście, nie należy o tym cały czas myśleć. Uważam jednak, że każdy człowiek powinien mieć świadomość niebezpieczeństwa jakie niesie za sobą podróżowanie z jednego miejsca na drugie. 

Zdaję sobie sprawę, że ulec wypadkowi można również w domu i to niespecjalnie się wysilając. Ostatnio wyszłam z łazienki i potknęłam się na progu. Zwichnęłam kostkę. Tak naprawdę, nawet się nie poruszałam. 

Czasem chwila nieuwagi dzieli nas od katastrofy. Jednak takie mniejsze wypadki czy to komunikacyjne, czy po prostu indywidualne nie robią na nikim wrażenia. Codziennie dostajemy wiadomości o tym, ile osób zginęło na drodze. Jesteśmy wrażliwi na takie informacje, ale ich ilość powoduje to, że przechodzimy obok nich raczej obojętnie.

Co innego jeśli chodzi o wielkie katastrofy lotnicze, morskie czy lądowe. Zawsze, kiedy liczba ofiar sięga setek, człowieka poraża taka informacja. Według mnie takie wypadki działają na psychikę ludzką, ponieważ towarzyszą im wtedy setki rodzin ofiar, tysiące ludzi w żałobie oraz często miliony a nawet miliardy jako odszkodowania powypadkowe. To robi na człowieku wrażenie i nawet jeśli che przejść obok tego obojętnie, to nie potrafi.

Ku przestrodze
Co ciekawe, największy wypadek lotniczy wydarzył się w 1977 roku na Teneryfie, gdzie zginęło 583 ludzi. Był to wypadek z udziałem dwóch samolotów. Zaś największy wypadek z udziałem jednego samolotu miał miejsce 1985 roku w Japonii, w skutek czego zginęło aż 520 osób. 

Warto wspomnieć również o wypadku morskim jakim była na pewno katastrofa Titanica w 1912 roku. Nie była to największa katastrofa, ale na pewno najbardziej znana. Największą katastrofa morską było zatonięcie Wilhelma Gustloffa w 1945 z prawie 9600 ofiarami.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz